Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Przymierze serc i inne nowele.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

życia tchem rozniecam — a nie inne, i tę wodę sklepionemi nabożnie dłońmi z rzeki podnoszę — a nie tamtą... Nic bowiem nie wiemy, cośmy zdziałali, i nie możemy sądzić tych, z których wiecznego snu jawa się nasza zerwała, — i nie będą o nas wiedzieli, którzy na starych naszych prochach zabawę będą wiedli swych dążeń...
Nie jest to wszystko ważne, i nie cel jakiś świeci mi wielki, — lecz żebyś się obejrzał, gdy wołam za tobą, a ja, bym słyszał jak najdłużej tych, którzy znów mnie wzywali, idziemy bowiem coraz dalej, szybko, równo, prosto, — by się wreszcie nigdy nie spotkać...