Przejdź do zawartości

Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dunku, wedle naszej umowy zawsze na pana czeka, prawda?...
Pan Kapuścik odchrząknął zdrowotnie.
Dyrektor Kostryń głaskał mu wciąż kolana, jakby wygładzał i trzęsącymi się rękoma zacierał jakiś ślad.