Strona:Julijusz Verne-Miasto pływające.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
99

Doktór Pitferge przyszedł do mnie pod werendę.
— Dzień dobry, mój towarzyszu, powiedział mi, odetchnąwszy wpierw z całą swobodą. Wiesz pan, że z łaski téj mgły przeklętéj, za późno przybędziemy do Albany, abyśmy mogli pojechać pierwszym pociągiem! To zmieni mój program.
— Tem gorzej, doktorze, gdyż musimy się z czasem oszczędnie obchodzić.
— Wybornie! skwitujemy się tym sposobem, że zamiast przybyć do spadków Nijagary wieczorem, przybędziemy w nocy.
Nie było to dla mnie dogodnie, lecz musiałem się zgodzić z wolą wypadków.
Rzeczywiście, Saint-John dopiero o godzinie ósméj przywiązał liny do brzegu Albany. Pociąg ranny odszedł. Trzeba więc było koniecznie czekać na pociąg odchodzący o godzinie pierwszéj i minut czterdzieści. Stąd mieliśmy dość czasu do zwiedzenia tego ciekawego miasta, które stanowi centrum prawodawcze stanu Nowy York. Dolne miasto, handlowe i zaludnione, rozciąga się na prawym brzegu Hudson’u; górne zaś ma domy murowane, gmachy publiczne i bardzo znakomite muzeum rzeczy kopalnych. Myślał by kto, że jestto jeden z większych cyrkułów Nowego Yorku, przeniesiony na bok tego wzgórza, na którem się rozciąga w kształcie amfiteatru.
O godzinie pierwszéj po śniadaniu byliśmy w przystani, w przystani wolnéj; bez żadnéj zagrody, bez straży. Pociąg stawał po prostu na środku ulicy jak omnibus na swojem miejscu. Każden siada jak chce do tych długich wagonów, podtrzymywanych z przodu i tyłu za pomocą czopów na czterech kołach. Te wagony łączą z sobą uliczki po których podróżni mogą przechodzić od jednego końca do drugiego. O naznaczonéj godzinie nie widząc naczelnika, ani urzędnika, bez żadnego dzwonienia, bez oznajmienia, żwawa lokomotywa przystrojona jak szkatułka, — cacko złotnicze do postawienia na etażerce, weszła w ruch i uniosła nas z szybkością dwunastu mil na godzinę. Lecz zamiast być ściśnieni jak w wagonach dróg francuskich, byliśmy swobodni, mogliśmy chodzić, kupować dzienniki i książki „bez stempli“. Wyznać muszę, że o ile mnie się zdaje, stempel nie przeniknął do obyczajów amerykańskich, żadna cenzura nie pomyślała sobie w tym szcz-