Przejdź do zawartości

Strona:Julijusz Verne-Miasto pływające.djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
51

rza. Pomiędzy ich odstępami, odznaczał się błękit nieba. Głuche pluskanie wydawały fale wzburzone wiatrem, a krople wody obracały się w pianę.
Ani Fabijan, ani kapitan Corsican ani doktór Pitferge, nie wyszłi jeszcze na pokład. Udałem się na przód okrętu. Tam zbliżenie ścian tworzyło kąt wygodny, rodzaj schronienia, do którego pustelnik byłby się chętnie usunął od ludzi. Wcisnąłem się w ten kącik, usiadłem na wyplatance, opierając nogi na ogromnym bloku. Wiatr dmąc w okręt i uderzając o drzewo z przodu statku, przechodził po nad moją głową, nie dotykając jéj. Było to dobre miejsce do marzeń. Stamtąd mój wzrok obejmował całą niezmierną przestrzeń okrętu. Mogłem śledzić długie jego linije lekko wycinane, wznoszące się ku tyłowi. Na pierwszym planie majtek siedzący na bocianiem gnieździe trzymał się jedną ręką a pracował drugą ze zręcznością nadzwyczajną. Poniżéj na rufie chodził majtek kolejny, tam i napowrót, z nogami rozstawionemi, rzucając wzrok jasny z pod powiek zaczerwienionych z powodu mgły. Z tyłu na mostkach zobaczyłem oficera, z okrągłemi plecami, z głową nakrytą kapturem, opierającego się napaściom wiatru. Od strony morza nic nie spostrzegłem w tyle buduarów: Parostatek pędzony potężnemi swemi machinami, przez fale, drżał jak wnętrze kotła, którego ogniska są czynnie podsycane. Kilka wirów pary, wyrwanych tym wiatrem, co je zgęszczał z szybkością nadzwyczajną, wiło się przy ujściu kominów. Lecz ten kolosalny okręt wprost wiatru i niesiony na tych potrójnych falach morskich, zaledwie odczuwał te wstrząśnienie morza, na którem inny zaatlantyk mniej obojętny na poruszenia fal, zostałby wstrząśnięty uderzeniami kołysań.
O w pół do pierwszéj z miejsca oznaczonego posunęliśmy się wszerz 44° 53′ na północ, a na długość 47° 6′ na zachód. Dwieście dwadzieścia siedm mil tylko w przeciągu dwudziestu czterech godzin! Młodzi narzeczeni musieli złorzeczyć tym kołom, co się nie obracały, téj linii szrubowej, któréj poruszenia szły tak powoli, i tej niedostatecznéj parze, która nie działała według ich życzenia!
Około godziny trzeciéj, niebo oczyszczone wiatrem zajaśniało. Linije horyzontu, wyraźnie odznaczone zdawały się rozszerzać w około tego punktu środkowego, który Great-Eastern zajmował. Wiatr ustał, lecz morze wznosiło się długo