Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W plętach i gorzkich żalach trawić będę skrycie.
O vous ombre cherie!

(płacze.)
Szarmantcki.

Czemuż nieba zagniewane,
Złączyć nie dozwoliły serca tak dobrane?

Starościna.

Tą śmiercią omylona w najtkliwszym wyborze,
Le reste de mes jours chciałam przepędzić w klasztorze,
I zostać bernardynką. Rodziców rozkazy,
Nowe sercu mojemu przyczyniły razy,
Łącząc mię malgré moi z dziwacznym człowiekiem,
Co się nie zgadza ze mną ni gustem ni wiekiem;
Który nawet wyrazów moich nie rozumie,
Co się attandryssować ni jęczeć nie umie:
I kiedy ja w najtkliwszem jestem rozkwileniu,
On przychodni mi gadać o życie, jęczmieniu,
O fryorze do Gdańska.

Szarmantcki.

A to rzecz nieznośna,
I cierpi na to dusza prawdziwie miłosna;
Delikatnej czułości Waćpaniś jest wzorem,
Ach! czemuż Starościanka, nie idzie jej torem?

Starościna.

Jakże panna Teresa Waćpana znajduje?

Szarmantcki.

Kocha mię, ale tego niedość pokazuje,
Podkomorzyc ją także pono bałamuci.