Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Szarmantcki.

Patrzaj, te wszystkie piękne brunetki, blondynki,
Płaczą dziś po mnie, jęczą, chorują i mdleją;
Każda, że się powrócę cieszy się nadzieją:
Myli się, będę srogim i nieprzebłaganym.
Walery, jeźli chcesz być od kobiet kochanym,
Nie kochaj nigdy, wskazuj nadziei promyki.
Oj, nie wiesz jeszcze co to są za dobrodziki!
Człek, co kobiecie szczerze czucia swe oddaje,
Igrzyskiem się jej chimer i lekkości staje.
Zaraz go w poczet swoich niewolników liczy;
Pewna już ciebie, innej wraz szuka zdobyczy.
Porzuć więc skoro ujrzysz cokolwiek niestałą,
I powiedz wszystkim co się między wami działo.

Walery (z grozą.)

I Waćpan z tak haniebnym zdaniem śmiesz się chlubić!
Masz za żart zdradzać czułość i kobietę zgubić!
Wierzaj mi, nic po takim człowieku nie wróżę,
Który krzywdzi takiego, co się mścić nie może.
Osławiać tę płeć słabą, jest niegodziwością,
Jest to połączyć razem, występek z podłością.
Jeźli przez skłonność, lub też przez świetne zalety,
Potrafisz zyskać ufność i serce kobiety;
Jeźli ci czucia swoje powierzy zbyt tkliwa,
Niech ten sekret na zawżdy w piersiach twych spoczywa;
Niech narzekać na ciebie nie znajdzie przyczyny,
Umiej pokryć jej słabość, a nawet i winy.

Szarmantcki.

Zbyt surową naukę chcesz mi Waćpan dawać,