Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Walery.

Na cóż? może się obejść bez tego bezpiecznie.

Szarmantcki.

Hej kozak!

Walery.

Ale wcale nie jestem ciekawy.

Szarmantcki.

Ale co ci to szkodzi, choćby dla zabawy?

Walery.

Wierz mi, gorszyć się będę z takiego uczynku.

Szarmantcki.

Kozak!

SCENA V.
CIŻ SAMI i KOZAK.
Szarmantcki.

Czy masz portrety, co to na kominku
Leżały, i te listy co porozrzucane
Na stole, te pierścionki z włosów?

Kozak.

Maju Pane.

Szarmantcki.

Pokaż no.

(Kozak szuka w szarawarach, i wyciąga portrety listy, włosy, pierścionki.)

To nie wszystko, gdzie reszta hultaju?
Gdzie ów mały portrecik?

Kozak.

Jej Bohu ne znaju.