Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiązanie do życia, które urządził sobie najwygodniej i czego tylko pragnął, umiał wmówić w innych i siebie, że tego dopiął i dlatego z życia był zadowolony.
Karol znów znając przeciwności życia, zamykał na nie oczy i starał się ich nie widzieć, zwracając tylko uwagę na to, co słodkie i przyjemne.
Obu tym przyjaciołom swoim zazdrościł ich usposobienia.
Od pewnego czasu przestał już oczekiwać jakiejś zmiany w tem jednostajnem życiu i od tej pory popadł w beznadziejną neurastenję.
Z początku taka szalona noc w towarzystwie wesołych kompanów umiała go oszołomić, zagłuszyć, ale teraz zaczyna go to wszystko nudzić, męczyć.
Skąd się wziął na tym padole? Jaka siła, jaki traf kazał mu myśleć, istnieć i wplótł go w wir zdarzeń, których jest na tym świecie widzem i aktorem?
Podobno przyszedł tu duch jego z zamglonych zaświatów, a gdy przejdzie łańcuch prób i cierpień, wróci do swej ojczyzny astralnej...
Neurastenja!
Czy ta choroba nie jest czasem nostalgją ducha, tęsknotą za ojczyzną?