Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie pójdzie do profesora Kozarskiego, nie skorzysta z jego uprzejmego zaproszenia.
Bez tego wszystkiego można się obejść, a może nawet należy...
A jednak profesor ma rację, ma rację...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Na nowy rok odbyło się polowanie w Kąkolownicy. Anatol dostał dobrą dubeltówkę, zabił parę zajęcy i dwa lisy. (A to się Antosia ucieszy z kołnierza).
Pełen rzeźkiej radości, o dwónastej w nocy witał rok nowy z kielichem w dłoni. Gdy tradycyjnie zgaszono lampę w pokoju, gdy zegar wydzwania dwónastą godzinę, — rzucił pytające spojrzenie w mrok, co mu ten rok przyniesie...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .