Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prawy podobnego rodzaju się odbywają przy współudziale, bardzo licznem czasami, krajowców, którzy pełnią obowiązki tragarzy i przewodników. Bez pomocy takiej podróżowanie po Afryce jest niemożliwe. Tak więc było niewątpliwie i w wypadku omawianym. Czy jednak Vernonowi towarzyszył jaki europejczyk? — nie jest mi to wiadome. Być może, iż Dingo mógłby nam coś u tym powiedzieć?.. Możeby go o to zapytać?... ze śmiechem zakończył słowa swe kapitan.
W tej samej chwili Dingo podniósł swój łeb w górę i zawył żałośnie, lecz prawie natychmiast jego rozumne oczy nabiegły krwią i zamigotał w nich wyraz straszliwej wściekłości.
Zdumiony kapitan rozejrzał się dokoła i jego wzrok spotkał się ze spojrzeniem portugalczyka, który w tym samym momencie wychylił się ze swej kuchni.
— Z jakiej przyczyny pies ten tak bardzo cię nienawidzi, Negoro? — zapytał kapitan.
— Czyż ja to mogę wiedzieć? — odpowiedział kucharz — najwidoczniej moja osoba nie znalazła w jego oczach łaski.
— Jest wprost niemożliwością, byś nie znał tego psa dawniej — stanowczym tonem powiedział kapitan — przyznaj się, gdzie się z nim spotkałeś?... Może to było w Afryce?