Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mganngha, gdy ją zobaczył, skłoni się jej do samej ziemi, a następnie porwał ją za rękę i pędem biec z nią zaczął, rękoma pokazując orszakowi, by podążał za mm. Tak dobiegli do bramy faktorji Alveza. Gdy tam się znaleźli, czarownik, jednem potężnem uderzeniem ramienia wywalił drzwi i wtargnął do wnętrza pomieszczeń handlowych możnego przemysłowca.
Handlarz niewolników przebiegł natychmiast na czele swych żołnierzy, aby ukarać śmiałka, który nie czekając na otworzenie drzwi ośmielił się je wywalić, struchlał wszelako, gdy zobaczył, iż stało się to w obecności królowej, a więc za jej wiedzą i zgodą zapewne.
Czarownik tymczasem nie zwracając najmniejszej uwagi na Alveza, wykonywał dalej swe błazeńskie pantominy. Wyciągnął więc przedewszystkiem w górę ramiona, i pięściami wygrażać zaczął chmurom i niebu. Rozganiał je, podskakiwał... jakby w pragnieniu pochwycenia ich i rzucenia następnie o ziemię.
Zabobonna Moilla była zachwycona czarownikiem. Więcej — była nim upojona. Nie panowała już nad sobą. Z jej gardła wydobywały się jakieś niezależne od jej woli okrzyki. Bezwiednie — naśladowała wszystkie jego ruchy, co zresztą czynili wszyscy na