— Spóźniliśmy się — smutnie powiedział kapitan, zdejmując czapkę z głowy. — Niech ich Bóg przyjmie do Chwały Swojej.
Lecz pies najwidoczniej nie podzielał zdania tego, gdyż z głośnymi skowytami rzucał się na nieruchome ciała, liżąc ręce i twarze.
— Możliwe, iż w biedakach tych tli jeszcze życie, że znajdują się oni w silnem omdleniu jedynie, wywołanem wycieńczeniem organizmu — odezwał się Dick — w każdym razie nie możemy ich tak pozostawić, bez porobienia prób przyprowadzenia ich do życia.
Dla wykonania powyższego, nieszczęśliwi szalupami zostali przewiezieni na pokład „Pilgrima“, gdzie po licznych zabiegach zaczęli wszyscy powracać do życia.
Wtedy kapitan zawołał Negora, ażeby ten dał buljonu i rumu dla uratowanych.
Nie zdążył kapitan wymówić słowa Negoro, gdy pies, który do tej chwili tulił się do uratowanych, skomląc cicho, stanął wyprostowany i zaczął pokazywać groźne kły.
— Negoro! — zawołał kapitan ponownie — ogłuchłeś, czy co?
Portugalczyk ukazał się nakoniec na pokładzie, lecz wtedy pies jednym skokiem rzucił się na niego, chcąc go pochwycić za gardło.
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/29
Wygląd
Ta strona została przepisana.