Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ko na ziemi pozostało. I nie wiedzieli, czem by gniew bogów przebłagać można?
Nawet Alvez nie był pewien siebie i cicho przesiadywał w domu, w obawie, by go nie obwiniono o śmierć króla... Lecz z tego niebezpieczeństwa, bądź co bądź — możliwego, wybawił go Negoro, który umiejętnie zaczął rozsiewać po mieście wieści, że śmierć króla była nadprzyrodzoną, że właściwie była najwyższą łaską, jaką wielki Manitu zsyła na swych wyjątkowo umiłowanych czasami.
— Przez ogień wstępować do nieba mówił — może tylko bóstwo!
Zabobonni krajowcy dawali pełny posłuch tym bredniom, przyczem głośno krzyczeli, że doczesne szczątki tego, który się stał bóstwem, muszą być z należytą czcią pochowane.
Negoro twierdzeniom tym najzupełniejszą przyznawał słuszność, to dodając jedynie, iż żar ognia. który spopielił króla, może być ochłodzony krwią ludzką jedynie, najlepiej krwią człowieka białego.
Takie się stały tym sposobem pragnienia ludu.
Decyzja wyjść mogła, co do tego, od władzy królewskiej wszelako.
Następczynią króla Loonga, naturalną, była jego starsza małżonka, królowa Moilla. I stała się nią faktycznie, rządy swe rozpo-