Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wesoło zabawiali się na pokładzie, a następnie wdrapali się po maszcie, aż do bocianiego gniazda.
Gdy się tam znaleźli, na twarzy Dicka zamarł nagle śmiech niefrasobliwy, chwilę patrzał on uważnie na jakiś punkt oddalony a następnie zawołał głośno:
— Rozbity statek!


ROZDZIAŁ 3.

Rozbity statek.

Krzyk ten wywabił wszystkich na pokład. Nie mówiąc już nic o kapitanie, pani Weldon i Noon, nawet kuzyn Benedykt oderwał się od swych zbiorów i zaciekawiony wychylił swą głowę zza drzwi swej wiecznie zamkniętej kajuty. Jeden tylko Negoro pozostał głuchy, jak zwykle, nawet na ten wypadek najzupełniej obojętny. Cóż go obchodzić mógł cudzy, rozbity statek?!
Wszyscy wpatrywali się z uwagą w daleki ciemny punkt na morzu, znajdujący się od nich w odległości trzech mil mniej więcej.
— Niema wątpliwości, że to jest rozbity statek! — powiedział kapitan.
— Ach, Boże! — zawołała wtedy pani Weldon — kapitanie, śpieszmy tam!... Prze-