Przejdź do zawartości

Strona:Jules Verne-Anioł kopalni węgla.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
HELENKA

A w jakim ładnym mundurze już chodzi!

ZOSIA

Tak urosłeś, iżbym cię nigdy nie poznała!

ADOLF

Przecież już jestem uczniem drugiej klasy! Wyszedłem z pierwszej z nagrodą.

PANI SOLIŃSKA

Będziecie jeszcze mieli dosyć czasu na opowiadania, teraz zaś lepiej chodź na śniadanie, Adolfku, zapewne głodny jesteś, a i Helcia i Zosia zapewne niem nie pogardzą.

ZOSIA (wesoło)

O, nie, proszę mamy, z samej radości już nam się jeść odechciało!

(Wybiega w podskokach, wszyscy wychodzą).