Strona:Joseph Conrad - Zwycięstwo 02.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Londynem. Odgłosy hałasów ulicznych docierały tam niewyraźnie, a niekiedy przenikało i trochę słońca, gdy podnoszono od czasu do czasu rolety i otwierano okna zgodnie z rozporządzeniem, które Heyst wydał odjeżdżając, a o którem później przypominał. Możnaby mniemać że w wyobrażeniu Heysta świat nie zasługiwał na to, aby się z nim zetknąć, i niedość był może realnym aby można go było zrozumieć; jedynie te przedmioty bliskie jego dzieciństwu i młodości i związane z pamięcią o starym ojcu były rzeczywistością, czemś co istnieje samo przez się. Nie sprzedałby ich nigdy, ani nawet poruszył z miejsc, które zajmowały gdy patrzył na nie po raz ostatni. Kiedy zawiadomiono go z Londynu, że kontrakt wynajmu już wygasł i że ów dom wraz z kilku innemi, podobnemi do siebie jak ziarnka grochu, przeznaczony jest na zburzenie, zmartwił się tem nadzwyczajnie.
Znajdował się już wówczas na szerokiej drodze ludzkich niekonsekwentnych czynów. Podwzrotnikowa Spółka Węglowa już istniała. Posłał instrukcje, aby mu niektóre ze sprzętów wysłano na Samburan, zupełnie jak gdyby był zwykłym, łatwowiernym człowiekiem. Rzeczy przybyły, wyrwane z długoletniego spoczynku; było tam dużo książek, kilka krzeseł i stołów, olejny portret ojca, którego twarz zdumiała Heysta młodym wyglądem, ponieważ pamiętał go jako znacznie starszego; drobne przedmioty jak lichtarze, kałamarze i figurki z gabinetu ojca zdziwiły Heysta, tak bardzo były stare i zniszczone.
Dyrektor Podwzrotnikowej Spółki Węglowej, rozpakowując te sprzęty na werandzie, w jedynem zacienionem miejscu jak gdyby oblężonym przez okrutne słońce, czuł się zapewne wobec tych relikwij jak od-