Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mało bitew zaznaczyło się ich zwycięstwem, wymyślał przynajmniej w zabawie coraz to nowe dla nich triumfy. Ulubionymi jego jenerałami byli: Eugenjusz Sabaudzki, arcyksiążę Karol i Wallenstein; Tillego i Macka, choć byli Austrjakami, oczywiście trudno było darzyć sympatją; Jon słyszał pewnego razu z ust ojca, że były to „figury operetkowe“, jednakże niebardzo zrozumiał, coby to mogło znaczyć. Przepadał i za Turenjuszem, również ze względów eufonicznych.
Opisany okres — przyczyniający wiele zmartwień rodzicom, gdyż chłopak, zamiast biegać po dworze, bawił się w domu — trwał przez cały maj i połowę czerwca, póki temu stanowi rzeczy kresu nie położył ojciec, przynosząc „Tomka Sawyera“ i „Huckleberry FinnKa“. Przeczytawszy te książki, malec odczuł w sobie nowy jakiś pęd i wyruszył znów poza bramę domu, by rozpocząć zawzięte poszukiwania jakiejś rzeki. Ponieważ w Robin Hill z przyległościami nie było takowej, przeto zastąpić ją musiał staw, który na szczęście miał lilje wodne, jętki, komary, sitowie i trzy krzaki łoziny. Po tym stawie — gdy ojciec i Garratt stwierdzili z pomocą sondowania, że dno jest pewne a woda w najgłębszych miejscach dochodzi do dwóch stóp głębokości — pozwolono chłopcu jeździć w małej wywrotnej łódce; spędzał w niej wiele godzin dziennie, to wiosłując, to znów czatując, niepostrzeżony przez Indjanina Joe i innych nieprzyjaciół. Ponadto na brzegu stawu zbudował sobie ze starych pudelek od biszkoptów wigwam, zajmujący powierzchnię bezmała czterech stóp kwadratowych, a kryty gałęźmi. W szałasie tym zakładał małe ogniska i piekł na nich ptaki, których nie ustrzelił ze swej flinty polując wśród pól i wyrębu, albo ryby, których nie ułowił w stawie, ponieważ ich tam wogóle nie było. To mu zajęło resztę czerwca i ów lipiec, gdy ojciec i matka bawili w Irlandji. Przez te pięć letnich pogodnych tygodni, zosta-