Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ja oczywiście nie chcę tu powtarzać tych brzydkich rzeczy, jakie on mówi na pana Hilarego. Wygląda jak warjat, gdy zacznie mówić o tej młodej dziewczynie“.
Sposób wymówienia tych trzech ostatnich wyrazów był prawie wyniosły.
Cecylja już miała powiedzieć: dosyć, nic więcej słyszeć nie chcę“. Ciekawość jej jednak i pewien dziwny lęk zmusiły ją do powtórzenia: „Nie rozumiem. Czy pani przypuszcza, iż chce on dać do zrozumienia, że p. Hilary ma coś wspólnego z tą dziewczyną, czy, o?“ I pomyślała; „Muszę temu w każdym razie położyć koniec“.
Twarz krawcowej była wykrzywiona wskutek jej wysiłków opanowania głosu.
„Powiedziałam mu, że to jest niegodziwość mówić tego rodzaju rzeczy, a p. Hilary to taki dobry pan. I co jemu do tego, mówię, ma przecież własną żonę i dzieci. Widziałam go na ulicy, widziałam, jak sterczał pod domem pani Hilarowej, gdy ja tam pracowałam — czekał na tę dziewczy- i szedł za nią — do domu“.
Znów usta odmówiły jej posłuszeństwa, połykały jedynie jej łzy.
Cecylja pomyślała: „Muszę natychmiast powiedzieć Stefanowi. To niebezpieczny człowiek“. Kurcz nerwowy ścisnął jej serce, zwykle tak ciepłe i spokojne; nieokreślone uczucia, jakie ją już nawiedzały, znów się zjawiły z zatrważającą siłą; zdawała się widzieć oblicze nikczemnego życia, wpatrzone w rodzinę Dallisonów. Głosem, który nie ośmielił się załamać, pani Hughs mówiła dalej.
„Powiedziałam mu: „Co ci przychodzi do głowy? I to teraz, kiedy pani Hilarowa taka była dla mnie dobra!“ Ale on, gdy się napije, jest zupełnie jak warjat i mówi, że pójdzie do pani Hilarowej — —“
„Pójdzie do mojej siostry? Po co? Błazen!“
Gdy pani Hughs usłyszała, jak inna kobieta nazwała węża, jej błaznem, cień niechęci przesunął się po jej twarzy, wywołując jej drżenie i rumieńce. Rozmowa ta wprowadziła już szczególną zmianę we wzajemnym stosunku obu tych kobiet. Było tak, jakgdyby każda z nich dokładnie wiedziała, na ile sympatii i zaufania u tej drugiej liczyć może, jakgdyby życie nagle rozproszyło mgłę i ukazało je stojące po obu stronach głębokich okopów. W oczach pani ’Hughs było spojrzenie tych, którzy oddawna spostrzegli, że nie mogą odpowiadać z obawy utraty tego kawałeczka gruntu, na którym stoją; oczy zaś Cecylji były zimne i ostrożne.