Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To do ciebie, — odezwała się. — Nie chcę tego czytać, dziękuję ci.
Stefan zacisnął usta.
— Ale ja chcę, żebyś wysłuchała, — rzekł. — Przeczytam ci, jeśli pozwolisz.

— „Stacja Charing Cross.
— „Drogi Stefku!

— „Powiedziałem Ci wczoraj rano, że jadę sam. Później zmieniłem zamiar — chciałem ją zabrać ze sobą. W tym celu poszedłem do jej mieszkania. Ale, zbyt długo żyłem ideałami i uczuciem? niepodobna mi pogodzić się z taką rzeczywistością. Poczucie odmiennej klasy uratowało mnie; odniosło zwycięstwo nad moimi najpierwotniejszymi instynktami.
— „Wyjeżdżam sam — wracam do swego świata. Nie wyrządziłem Biance zniewagi — ale, ponieważ moje pożycie małżeńskie stało się szyderczem mamidłem, przeto już doń nie powrócę. Znajdziesz mnie pod załączonym adresem i poproszę Cię o przysłanie mi moich bogów domowych.
— „Proszę Cię, podaj treść listu niniejszego do wiadomości Bianki.

Twój zawsze kochający Cię brat
Hilary Dallison“.

Ze zmarszczonem czołem złożył Stefan list i wsunął go do bocznej kieszeni.
„Przejście jest dla niego cięższe, niż przypuszczałem“, rozmyślał; „a jednak inaczej postąpić nie mógł“.
Bianka stała oparta łokciem na kominku, twarz zwróciła do ściany. Milczenie jej drażniło Stefana, którego przywiązanie do brata pragnęło znaleźć ujście:
— Ten list przyniósł mi, oczywiście, wielką ulgę, — rzekł. — Byłoby to fatalne.
Nie poruszyła się a Stefan stopniowo uświadamiał sobie coraz bardziej, jak dalece przykre jest omawianie sprawy podobnej.
— Oczywiście, — zaczął znów. — Ale, Bi, sądzę, że powinnabyś... może... myślę... — i znów urwał, wobec jej zupełnego milczenia, jej zupełnego znieruchomienia. Poczem, niezdolny odejść, nie wyraziwszy w jakikolwiek sposób swojego przywiązania do Hilarego, zaczął raz jeszcze: — Nie znam człowieka równie dobrego, jak Hilary. Nie jego to wina,