Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sób uczynić, Hilary usiadł w ogrodach Kensingtonu na pierwszej ławce, do której się zbliżył. Mała modelka usiadła obok niego. W tem cichem oblężeniu, jakiem osaczyła go dziewczyna, było coś niesamowitego. Hilary miał uczucie, że ktoś związuje go cieniutkiemi włóknami, które w jego oczach zamieniają się stopniowo na powrozy. Ten lęk Hilarego połączony był zrazu z gniewnem rozdrażnieniem. Buntował się w nim właściwy mu wybredny smak i poczucie śmieszności. Na co liczy ta mała, z którą on nie ma ani jednej myśli wspólnej, ani jednego wspólnego pojęcia, której duch jest taki od jego ducha daleki, że o zbliżeniu się jakiemkolwiek nigdy mowy być nie może? Czego się po nim spodziewa? Co chce odeń uzyskać? Czy usiłuje tem milczącem upartem uwielbieniem i na niego rzucić urok? A może próbuje jego życzliwość opiekuńczą zamienić na życzliwość innego rodzaju? Odwrócił się i spojrzał; spuściła oczy niezwłocznie i siedziała bez ruchu, jak posąg kamienny.
Podobnie jak duchem stała się też inna ciałem; peostać jej wydawała się swobodniejsza, okrąglejsza; oddech miała żywszy, głębszy; jak kwiat w początkach czerwca, rozwijała się przed jego oczyma. I to, jakkolwiek sprawiało mu przyjemność, również potęgowało jego lęk. Szczególne milczenie, zupełnie zresztą naturalne — bo i o czem mógłżeby z nią rozmawiać? — wyraźniej, niż cokolwiek przedtem, uprzytomniło mu różnicę klasową. I teraz rozważał już, tylko jakby uniknąć śmieszności!
Dziewczyna, w jakiś osobliwy, nieświadomy sposób, zachęcała go, żeby w niej widział dorosłą kobietę, jakgdyby w duchu zarzuciła mu na szyję okrągłe, młode ramiona i rozchylonemu ustami szeptała odwieczny zew płci do płci. A on, starzejący się, wytworny mężczyzna, świadomy wszystkiego, nie zdołał nawet przemówić słowa, w obawie, że postąpi wbrew własnemu poczuciu delikatności. Zaledwie miał odwagę oddychać, poruszony do najtajniejszej głębi przez tę młodocianą postać, siedzącą przy jego boku, i z obawy, żeby tego wzruszenia nie okazać.
Obok hodowanej rośliny wyrasta bujnie dzika makówka; pień gładkiego drzewa oplatają pędy powoju; silnego, muru czepia się bluszcz.
W tej swojej nowej postaci, zbrojna w nowy zamiar, dziewczyna znalazła osobliwą, tajemniczą moc; nie dbała już o to, czy on do niej przemówi lub na nią spojrzy; in-