Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zdarza się pewnie, że wpakujecie jakąś oszustkę do swego schronienia? — odezwał się p. Purcey, — albo raczej, że ona was wpakuje i weźmie na kawał! Cha, cha!
Oczy pani Tallents Smallpeace z wesołym zachwytem przebiegły po jego postaci.
— Zdarza się, ale nie często, — odparła, a zwracając się znów ostentacyjnie do Stefana, dodała: — Czy pan interesuje się jakimś specjalnym wypadkiem, panie Dallison?
Stefan zasięgnął rady Cecylji, jednem z tych ostrożnych męskich spojrzeń, które pani Tallents Smallpeace przejęła nie podnosząc oczu. Trudniejsze okazało się pochwycenie odpowiedzi Cecylji, ale jednak ubiegła w tem Stefana. Odpowiedź zaleciła: „Może jeszcze poczekać,“ a wyrażona została przez lekkie podniesienie lewej brwi i równie lekkie poruszenie dolnej wargi z prawej strony. Złożywszy jedno z drugiem, pani Tallents Smallpeace odczuła nieomylnie, że oboje mają na myśli małą modelkę. I przypomniała sobie interesującą chwilę, kiedy przystojny ponętny mężczyzna tak szybko wysiadł z omnibusu.
Nie było obawy, żeby pani Tallents Smallpeace wysnuwała jakie złośliwe wnioski. Grono ludzi, w którem się obracała, nie roznosiło skandalicznych plotek ani też nie mówiło o sprawach tego rodzaju inaczej, jak z głębokiem współczuciem; nadto zaś była rzeczywiście istotą zbyt dobrą, zabardzo kochała życie, by komuś innemu brać za złe, że równie głęboko jak ona radość życia odczuwa. Jednocześnie, cała ta sprawa była niesłychanie interesująca.
— A cóż się dzieje z tą małą modelką? — spytała.
— Czy to ta dziewczyna, którą ja znam? — wtrącił, p. Purcey, ze zwykłą przebiegłością.
Stefan rzucił mu owo spojrzenie, którem mroził krew w żyłach ludziom, składającym zeznania przed komisjami.
„Niemożliwy człowiek,“ pomyślał.
Czarne oczki latały pod ciemnymi włosami pani Tallents Smallpeace, upiętymi, według obrazów prymitywów włoskich, i zbierały spokojnie miód z twarzy Stefana.
— Wydała mi się, — rzekła — typem bardzo odpowiednim dla naszego towarzystwa.
— Ach! — odparł Stefan półgłosem — zdaje mi się, że mogłoby grozić niebezpieczeństwo... — I spojrzał gniewnie na Cecylję.
Nie przerywając rozmowy z p. Purcey’em i signorem Egregio Pozzi’m, podniosła lewe oko. Pani Tallents Smallpeace zaś zrozumiała, że to znaczy: „Bądź szczery i ostro-