Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Co się stało? — spytał.
— Wyciąłem go w nogi, — rzekł p. Stóne. — ‘Nie żałuję tego, — i udał się do swego pokoju.
Hilary zwrócił się do małej modelki.
— Jakiś człowiek kopnął małego psiaka, a p. Stone go uderzył i złamał sobie laskę. Było tam jeszcze kilku mężczyzn i zaczęli nam grozić. Podniosła wzrok na Hilarego. — A ja... tak się przelękłam. Ach, panie Dallison, jaki on komiczny, nieprawda.
— Wszyscy bohaterowie są komiczni, — szepnął Hilary.
— Chciał go znów uderzyć tą złamaną laską, Ale nadszedł policjant i wszyscy ociekli.
— Tak się stało, jak być powinno, — zauważył Hilary. — A co pani uczyniła?
Spostrzegłszy, że nie wywarła jeszcze należytego wrażenia, mała modelka spuściła oczy.
— Nie byłabym się przelękła, gdyby pan był z nami.
— Cóż znowu! — mruknął Hilary. — Pan Stone jest daleko dzielniejszy odemnie, — dodał głośniej.
— Nie sądzę, — odparła uparcie i spojrzała znów na niego.
— A teraz dobranoc! — rzekł Hilary gorączkowo. — Proszę się śpieszyć do domu...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Tego samego wieczora, jadąc z żoną do domu z długiego, nudnego obiadu, Hilary zaczął:
— Mam ci coś powiedzieć.
Ironiczne: — Czyżby? — zabrzmiało z drugiego kąta dorożki;
— Z powodu małej modelki wynikły pewne nieprzyjemności.
— Istotnie?!
— Ten Hughs zadurzył się w niej. Powiedział nawet, że pójdzie rozmówić się z tobą,
— O czem?
— O mnie.
— I co zamierza powiedzieć mi o tobie?
— Nie wiem, jakieś marne plotki... nic co byłoby zgodne z prawdą.
Zapanowało milczenie, a Hilary, śród ciemności zwilżył suche wargi.
Bianka odezwała się po chwili: