cyzję Jona. Co więcej, Jolyon perswaduje nie przez wzgląd na siebie, ale na Irenę, która swoją znów perswazję streszcza w powtórzonym parokrotnie zdaniu: „Nie myśl o mnie, myśl o sobie!“ To, że Jon, znający fakty, zdaje sobie sprawę z uczuć swojej matki, nie może uchodzić za uzasadniony dowód, jakoby miała ona być pomimo wszystko Forsytką.
Jakkolwiek jednak oddziaływanie Piękna i żądzy Swobody na świat posiadania najgłówniejszem jest założeniem Sagi rodu Forsytów, nie może ona być zwolniona od ciążącego za niej zadania, jakiem jest trwałe zabalsamowanie wyższych sfer stanu średniego. Podobnie jak starożytni Egipcjanie kładli obok swoich mumij przedmioty potrzebne im w przyszłem ich życiu, usiłowałem i ja umieścić obok postaci Ciotki Anny, Juli i Hester, Tyma, Swithina, starego Jolyona, Jamesa i ich synów to, co im zapewnić może ślad życia na przyszłość: trochę balsamu, który dopomoże im do trwałego utrzymania się w gorączkowo zapędzonem królestwie rozkładowego czynnika — „Postępu“.
Jeśli Wyższa warstwa średnia wraz z innemi klasami społecznemi skazana być ma na przejście w stan amorfizmu, macie ją tutaj przechowaną pod szkłem na tych stronicach, aby mogli oglądać ją wszyscy, wałęsający się po rozległem bezdrożu muzeum Literatury. Spoczywa ona tutaj, zakonserwowana we własnej swojej treści: Poczuciu własności.