Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z kupą dzieci? Jak okropną rzeczą jest czas! A mały, żółty liścik kuzyna Edwarda. Mój Boże! Pisał go dwadzieścia sześć lat temu, zanim został proboszczem, zanim się ożenił. Świetny tancerz, prawdziwie muzykalny, dziwak, miły chłopak, serdecznie oddany, strasznie wrażliwy, a jednak płonął w nim jakiś ukryty ogień.

„Droga Leilo,

„Po naszym ostatnim tańcu odszedłem. Nie mogłem wrócić na salę. Udałem się wdół ku rzece i szedłem wdłuż brzegu. Cudownie było, na wszystkiem leżały szare opary mgły, drzewa szeptały, a krowy wyglądały, jak święte; szedłem i myślałem o Tobie. Jakiś wieśniak wziął mnie za warjata, widząc mój wieczorowy strój. Droga Leilo, taka piękna byłaś wczoraj i tak cudnie się z tobą tańczyło. Mam nadzieję, że nie jesteś zbyt zmęczona i że Cię będę mógł niedługo zobaczyć.

Twój kochający Cię kuzyn
Edward Pierson“.

A potem odszedł i został proboszczem i ożenił się i był od piętnastu lat wdowcem. Pamiętała, że żona jego umarła na krótko zanim ona sama odjechała do południowej Afryki w tym pełnym upokorzeń okresie jej życia, kiedy rozwodem tak bardzo wzburzyła rodzinę. Biedny Edward, doprawdy najmilszy z jej kuzynów! Właściwie jedyny, z którym miałaby się ochotę zobaczyć. Musiał być dziś bardzo stary, bardzo dobry, bardzo na miejscu!
Leila okrążyła już prawie cały Regent Park szerokim lukiem. Słońce zaczęło się ukazywać z za domów, nie słychać było jednak jeszcze żadnego odgłosu ulicznego ruchu. Pochyliła się nad grzędą heliotropów i długo i z rozkoszą wchłaniała w siebie zapach kwiatów. Nie mogła się powstrzymać od zerwania jednej gałązki i wdy-