Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kazał, czy ktokolwiek dorósł do niesamolubnej litości w jakimkolwiek przejawie. Miłość macierzyńska się nie liczy. Matka i dziecko są przecież jednem.
Dziwny, specyficzny uśmiech pojawił się już na obu ich twarzach.
— Mój drogi Jerzy, czyż człowiek nie jest najwspanialszym tworem Bożym, a miłosierdzie najwspanialszą cnotą człowieka?
— Zupełnie nie. Jeżeli przyjmiemy, że czas geologiczny trwa 24 godzin, to istnienie ludzkie na ziemi nie przekracza okresu dwu sekund; po kilku dalszych sekundach, kiedy mróz zmiecie człowieka ze świata, czas geologiczny będzie trwał tak długo, póki ziemia nie zderzy się z jakiemś innem ciałem niebieskiem i nie stanie się z powrotem mgławicą. Pan Bóg nie nadwerężył się zbytnio, prawda? 2 sekundy na 24 godzin i człowiek ma być jego wybranym tworem? A co do tego, żeby miłosierdzie było najwspanialszą cnotą człowieka, jest to tylko modne powiedzenie. Najwspanialszą zaletą człowieka jest jego zmysł proporcji i dzięki temu tylko utrzymuje się on przy życiu; a miłosierdzie konsekwentnie przeprowadzone do końca zabiłoby go niechybnie. Miłosierdzie jest rodzajem luksusu, czy też ubocznego produktu.
— Jerzy! Niema muzyki w twojej duszy; gdybyś ty tylko mógł wiedzieć, jak małą rzeczą jest wiedza!
— A więc pokaż mi większą, sir!
— Wiara.
— W co?
— W to, co zostało nam objawione.
— Ach! Znowu ta sama historja! Przez kogo — jak?
— Przez Boga samego — za pośrednictwem Pana naszego!
Słaby rumieniec zabarwił pożółkłe policzki Jerzego, oczy pojaśniały.