Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaczęła skrycie wodzić oczyma za młodym człowiekiem; stała się kapryśna i trochę okrutna. Gdyby się tu znalazł inny młody człowiek, któremuby można okazywać względy! — ale nie było żadnego; zaczęła się więc przymilać do bronzowego setera wuja Boba. Cyryl Morland był w rozpaczy. Przez ostatnie trzy dni djabeł, którego się jej ojciec obawiał, opanował ją w zupełności. A potem, jednego wieczora, kiedy wracali we dwoje do domu przez świeżo skoszone łąki, rzuciła mu skośne spojrzenie. Wyszeptał — O Noel! co ja ci złego zrobiłem? — Chwyciła go za rękę i uścisnęła ją mocno. Co za zmiana! Co za cudowna przemiana od tej chwili!...
Młody Morland piął się przez las w milczeniu i myślał: — Dziś zbiorę się na odwagę i powiem wszystko. — Noel też szła wgórę milcząc i myśląc: — Pocałuję go, jeżeli mnie pocałuje. — Drżała z oczekiwania, a jednocześnie czuła w sobie dziwną omdlałość. Wielki kapelusz ocieniał jej twarz; nie patrzyła na niego. Promienie słońca przedzierały się przez każdą szparkę w listowiu i ożywiały cudownie zieleń pnącego się wgórę lasu; lśniły na liściach buków, dębów i brzóz; padały na ziemię, tworząc małe strumyki światła; malowały jasne plamy na pniach drzew i na trawie, na mchach, na paprociach; motyle goniły się w tem słońcu, szał życia opanował tysiące mrówek, komarów i muszek. Cały las zdawał się zaklęty czarem, jak gdyby słońce było szczęśliwym duchem, który wstąpił w las, aby w nim zamieszkać. W połowie drogi, w miejscu, skąd mogli przez rzednące drzewa widzieć w głębokiej dali połyskującą powierzchnię rzeki, usiadła na grubym pniaku bukowym, a młody Morland przystanął i patrzał na nią. Czemu właśnie taka twarz, a nie inna, ten głos a nie inny pobudza nasze serce do żywszego bicia? Dlaczego dotknięcie jednej dłoni wywołuje rozkosz, a dotknięcie innej nie wywołuje niczego? Przyklęknął i przycisnął