Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O! to w istocie nadzwyczaj uczciwy i miły człowiek!
Przycisnęła z całej siły rękę do ust, by powstrzymać wybuch gorzkiego śmiechu. On, który niczego nie widział, zauważył jednak spojrzenia, jakiemi Fort obrzucał Noel i mógł twierdzić na tej podstawie, że Jimmy kochał się w niej! Jakże wyraźnie te oczy musiały mówić! Straciła panowanie nad sobą.
— To wszystko jest doprawdy bardzo interesujące — rzekła wymawiając słowa z pewną pogardliwością, jak Noel — jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Jimmy jest w stosunku do mnie czemś więcej, niż przyjacielem, Edwardzie. — Zauważyła z przyjemnością, jak zadrżał. — Głupcy — pomyślała, dotknięta do żywego tem, że jej najwidoczniej nie brał wcale w rachubę. Po chwili jednak zrobiło się jej żal niebacznie wypowiedzianych słów, gdyż twarz Piersona stała się nagle bardzo spokojna i poważna. Odwróciła się i rzekła:
— Nie bój się, serce mi z tego powodu nie pęknie; umiem znosić porażki. Ale umiem też wygrywać; kto wie, może mi się i tu uda wygrać. — Ułamała gałązkę geranji i przycisnęła ją do warg.
— Wybacz mi — rzekł Pierson wolno; — nie wiedziałem. Jestem głupi. Myślałem, że miłość, jaką masz dla swoich żołnierzy, nie zostawiła miejsca na inne uczucie w twojem sercu.
Leila wybuchła ostrym śmiechem.
— Cóż jedno ma do drugiego? Czy nigdy nie słyszałeś o tem, co się nazywa namiętnością, Edwardzie? O, nie patrz tak na mnie! Czy myślisz, że kobieta w moim wieku nie jest już zdolna do uczuć? Czuje tak samo, jak zawsze, a może i silniej, gdyż wszystko wymyka jej się już z rąk.
Odjęła rękę od warg, ale płateczek geranji przylgnął do nich, jakby kropelka krwi.