Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ ÓSMY.
1.

Leila upajała się pełnemi haustami swem nowem życiem. Ilekroć była zakochana, uczucie to pochłaniało ją całą i dotychczas wypalało się zawsze wcześniej, niż u partnera. Składało się to naturalnie dla niej bardzo korzystnie. Leila jednak nigdy nie liczyła się z możliwością, że miłość jej wygaśnie. Ilekroć była zakochana, przypuszczała, że stan ten trwać będzie wiecznie. I teraz była tego pewna i to bardziej, niż kiedykolwiek. Wierzyła, że Jimmy Fort jest owym człowiekiem, za którym tęskniła przez całe życie. Nie był tak przystojny, jak Fane czy Lynch, ale mimo to, przy nim — tamci dwaj wydawali się teraz prawie śmieszni. W rzeczy samej nie liczyli się wcale, maleli, bledli, stawali się pojęciami bez treści, słowem spotykał ich los wszystkich innych mężczyzn, dla których miała kiedyś przelotną słabość. Istniał dla niej teraz tylko jeden mężczyzna na świecie i będzie dla niej istniał zawsze. Nie idealizowała go też wcale, uczucie jej było zbyt głębokie; dźwięk jego głosu, dotknięcie ręki wzbudzały w niej dreszcz rozkoszy; śniła o nim; tęskniła za nim, gdy go nie widziała. Gryzła się też, gdyż zdawała sobie dokładnie sprawę, że namiętność jego nie była ani w połowie tak silna, jak jej własna. Było to dla niej doświadczenie zupełnie no-