Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na nazwać grzechem czegoś co przynosi szkodę jedynie grzeszącemu; ale ludzie będą go mimo to potępiali, prawda?
— Nie rozumiem cię, Nolli.
Noel zagryzła wargi i szepnęła:
— Czy jesteś pewny, że jesteśmy chrześcijanami, tatusiu?
Pytanie takie w ustach własnej córki było dla Piersona czemś tak niespodziewanem, że usiłował uciec się do żartu.
— Chciałbym zwrócić uwagę ogółu na to zagadnienie, Nolli, jak się to mówi w Parlamencie.
— To znaczy, że nie jesteś pewny.
Pierson zarumienił się.
— Bezsprzecznie jesteśmy grzesznikami; ale, dziecko drogie, nie przejmuj się takiemi dziwnemi zapatrywaniami. Mówi i pisze się dziś zbyt wiele podburzających rzeczy.
Noel splotła ręce na karku.
— Myślę, — rzekła, patrząc prosto przed siebie i mówiąc w przestrzeń, — że duch chrześcijaństwa polega na tem, co się czyni, nie na tem, co się myśli, czy mówi. I nie mogę uwierzyć, by ludzie mogli być chrześcijanami, jeżeli postępują, jak inni — to znaczy, jeżeli łączą się, aby osądzać i dogryzać innym.
Pierson wstał i zaczął chodzić po pokoju.
— Zbyt mało wiesz o życiu, aby takie sądy wygłaszać, — rzekł. Noel jednak ciągnęła dalej:
— Jeden z żołnierzy w szpitalu Gracji opowiadał jej, jak się obchodzą z „pacyfistami“; to okropne. Jak można się w ten sposób obchodzić z ludźmi tylko dlatego, że nie zgadzają się na zapatrywania ogółu? Kapitan Fort powiada, że to strach robi ludzi?łymi. Ale jakże