Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Strzemię-Janowski - Karmazyny i żuliki.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bodaj że pierwsze kukiełki w Polsce Odrodzonej, były z nią:

...a gdy mnie dosiadł,
muzyka grała i śliczna parada Saskim placem szła —

A Wanda z Jagódką,
z okna wesolutko
na mnie patrzała, tratata...

Siadał na mnie Dziadek za wojennych lat,
dziś ma cięższy wsiadek — mocno na mnie wsiadł.

Czuje to siedzenie całe Zgromadzenie,
polityczny świat, tratata...
żyję sobie fajnie, honorowy człek,
ci świcie do stajni, przylatuje Beck —
Rano kawa z pianką, a na obiad sianko
i wieprzowy stek, tratata...

Codzień w stajni tłumnie tłoczą się u bram,
już dwa razy u mnie był pan Stroński sam:
 — Szanowanie klaczy, pani mi wybaczy,
ale prośbę mam tratata...
Niech Mu szepnie pani, gdyby znowu wlazł,
kiedy siedzi na niej, czemu dusi nas?
To się już nie godzi, z konia przecież schodzi,
a nie złazi z nas, tratata...

Złośliwość matołcza też ją kąsała, bo tak się już splotło, że KASZTANKA była jednym z wielu