Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
345 
Co przywiódł na to, że, aby się zbawić,

Na jednę kartę trzeba wszystko stawić?...
Losie mój, losie! czuję dłoń twą groźną;
Zbaw, jeśli możesz, — jeszcze nie zapóźno!«

XIV

Tak dumał w sobie, aż idąc ponury

350 
Doszedł do wieży na wierzchołku góry.

Wstrzymał się u drzwi: — głos się ozwał w ciszy,
Głos, co, choć często, zawsze on rad słyszy, —
I taką piosnkę posępnej czułości
Nucił z za kraty jego »Ptak piękności«.

355 
»Żyje w mej duszy myśl-tajemnica,

Drży mi na ustach, gore w spojrzeniu,
Gdy, obok ciebie, patrzę w twe lica,
I znów się w dawnem kryje milczeniu.

Jak lampa w grobie, skryta przed okiem,

360 
Myśl ta w mem sercu błyska i tleje,

Smutek jej blasku nie ćmi swym mrokiem,
Choć sam jej blaskiem nie rozjaśnieje.

Przyjdź, gdy ja umrę, do mej mogiły,
Pomódl się za mnie, łzę wylej po mnie!

365 
Tej tylko myśli znieść nie mam siły,

Że ty, mój luby, zapomnisz o mnie!

Nie wstyd jest płakać zeszłych ze świata.
Raz pierwszy proszę — łzy i wspomnienia.
Będzie to pierwsza, jedna zapłata

370 
Mojej miłości, mego cierpienia!«

    nie swój los! Ono cię może jeszcze ocalić, bo jeszcze nie jest zapóźno!«.
    »Szaleństwo« (folly) trzeba tu rozumieć w takiem znaczeniu, jak w Odzie do młodości »pijani szałem«.