Strona:Jerzy Bandrowski - Zolojka.djvu/328

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czech, Moraw, Śląska i Polski, a wspólnemi tak dla języka naszego jak i czeskiego. Tu tedy mielibyśmy sposobność z gwary rybackiej wyłowić szczątki języków i właściwości bratnich nam ludów wymarłych, inaczej w dalszym ciągu musielibyśmy trwać przy teorji — niczem nieuzasadnionej — jakichś byłych rzekomych wpływów czeskich na Pomorze.
To właśnie, iż tych rzekomo czeskich słów stosunkowo tak wiele można dziś jeszcze odnaleźć w gwarze rybackiej, świadczyłoby, ze względu na odcięcie „wyspy” od wpływów lądowych, iż są to słowa i zwroty prastare, przechowywane od wieków w niezmiennej formie.
To byłaby moja teorja.
Następnie należałoby się zastanowić nad wpływem lądowego języka polskiego, zaniesionego na półwysep tak przez zbiegów, którzy sprawiedliwości tam obawiać się nie potrzebowali, jak też i przez polskich osadników-rybaków. To byłaby faza druga, mająca niemałe znaczenie dla rozwoju gwary rybackiej.
W dalszym ciągu nie można pominąć przeważnego wpływu t. zw. „platu”, zwłaszcza gdańskiego, gwary niemieckiej, mającej wiele wspólnego z t. zw. średnioniemieckim, czyli średniowiecznym językiem niemieckim. Ten wpływ uzasadniony jest współżyciem z Gdańskiem, który Kaszubi nadmorscy uważają za swe miasto macierzyste. Wpływ „platu” gdańskiego oraz helskiego naturalnie wzmocnił okres przynależności Pomorza do Niemiec, a zwłaszcza system germanizacyjny. Te dwa okresy językowych wpływów niemieckich łatwo można odróżnić, o ile bowiem słowa i zwroty zaczerpnięte z „platu”, zostały znakomicie przez gwarę rybacką strawione i przekształcone w duchu kaszubskim, o tyle wyrażenia wtłoczone w gwarę w czasach germanizacji, wyraźnie rażą i cuchną surową, natrętną obcością.

318