Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niem policzków dziecięcych i błysków złotych instrumentów muzycznych wśród różnobarwności tłumów i zieleni drzewek!
Ale tym razem nie była to kolonja, lecz — demonstracyjny pochód „ukraińskiego“ Sokoła i Stowarzyszeń Siczowych.
Dzień był upalny — ludzie siedzieli przeważnie po kawiarniach, chłodząc się lodami lub sodową wodą. Na ulicach było pusto. Kiedy jednak zobaczono „Ukraińców“ ten i ów wyszedł z kawiarni, jak siedział przy stoliku, bez kapelusza i z gazetą w ręku, ciekawie przypatrując się maszerującym. Nadarzała się sposobność porównania stałych drużyn Sokoła polskiego z Sokołem ukraińskim, sposobność rzadka, bo o ile Sokołów polskich widywano na ulicach bardzo często, Sokoli ukraińscy nie pokazywali się prawie nigdy.
Tu muszę zaznaczyć, iż Sokół polski, szerzący zasadniczo kulturę wychowania fizycznego i ducha obywatelskiego, w ostatnich latach tak z powodu konkurencyjnej agitacji Związków strzeleckich jak i wskutek prądu, który go w tym kierunku znosił, zmilitaryzował się, to znaczy, główny nacisk kładł na wykształcenie wojskowe[1]. W myśl tego zorganizowano stałe drużyny, drużyny skautowe i nieliczne drużyny „skautek“, a oprócz tego wiejskie gniazda sokole, których członkowie, nie mogący sobie sprawiać mundurów, brali udział w ćwiczeniach w swych świątecznych sukmanach. Całość o charakterze wojskowym z powodu nieustalonej jeszcze jednolitości mundurów i pewnej ilości sukman chłopskich mogła robić wrażenie pospolitego ruszenia.

Inaczej rzecz miała się z „Sokołem ukraińskim“. Tu, za muzyką w żółtej i błękitnej barwie szedł nieliczny oddział regularnych Sokołów w popielatych mundurach i błękitnych koszulkach i również nieliczny oddział „strzelców“ w mundurach „khaki“ pruskim krojem szytych, w takichże hełmach kolonjalnych i z pruskiemi karabinami na ramionach. Za temi dwoma oddziałkami waliły drużyny chłopskie, poprostu chłopi, ustawieni według tego, z których okolic przyjechali. Więc szli Huculi w amarantowych spodniach, w kożuchach, wyszywanych koszulach i komicznych, okrągłych, małych kapeluszach czarnych ze strusiemi piórami, za niemi, uszykowane w czwórki, w jednakowych chustkach na głowach, szły baby ciężkim, chłopskim, dudniącym krokiem, za niemi takimże regularnym, szerokim krokiem maszerowały „dońki“ w jaskrawych chusteczkach, po nich oddział bojków w białych świtkach, za nimi bataljon kobiet i bata-

  1. Patrz tegoż autora „Legjony Piłsudskiego“ w „Bibljotece Ludowej Polskiej”, wydanie Władysława Karpińskiego i S-ki.