Strona:Jerzy Bandrowski - W kraju orangutanów i rajskich ptaków.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łodzi są niejednokrotnie ozdobione rzeźbami wcale nawet ciekawemi i zrobione nie bez talentu. Niektóre znowu przyrządy są i rzeźbione i barwione pięknie roślinnemu farbami ich własnego wyrobu. Wszystko to dowodzi, iż lud ten zdolny jest do kultury i mimo swej biedy i nagości stoi na pewnym stopniu cywilizacji. Jak widzisz nie leni się i pracuje nietylko dla zarobku, ale i dla własnej przyjemności.
Ponieważ nie można było zdobyć żadnego mieszkania, p. Ciliński najął 10 Papuasów, którzy wraz z Malajczykami mieli mu wybudować dom. Nie można się było skarżyć na tych ludzi, pracowali dość chętnie, postępowali jednakże jak dzieci. Kiedy trzeba było przynieść parę belek, do czego śmiało wystarczało dwóch lub trzech ludzi, odbiegali wszyscy, to znowu przychodzili do pracy bez żadnych narzędzi mimo, iż wiedzieli, że p. Ciliński także ich nie posiada. Trudno się z nimi było porozumieć, bo nawet Malajczycy języka ich nie znali, a na migi nie wszystko można było wyrazić. Mimo tych trudności dom w krótkim czasie stanął, wycięto dokoła niego zarośla, a także ścięto kilkadziesiąt drzew, aby zyskać światło i łatwy dostęp powietrza. O jakie 40 kroków od domu płynął mały strumień, z którego brano wodę i w którym się też kąpano. Dom był zbudowany z drzewa z podłogą bambusową i z drzwiami sporządzonemi z liści palmowych. Jego szerokie okna wychodziły na morze, któremu p. Ciliński przyglądał się w chwilach zamyślenia z za swego stołu.
Niestrudzony uczony mimo rany w nodze, próbował w pierwszych dniach chodzić przynajmniej na niedalekie przechadzki. Pokazało się jednak, że postąpił lekkomyślnie, a przytem upadłszy uderzył właśnie zranioną nogą o jakiś pień i znowu się skaleczył, skutkiem czego rana zaczęła obierać, a potem nastąpiły takie komplikacje, że p. Ciliński całymi tygodniami domu opuszczać nie mógł. Gorliwie pracowali dla niego pod kierunkiem Tadzia jego strzelcy,