Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ność mogła wskazać rabusiów, którychby między nimi poznała. Nie występując przeciw anarchizmowi ideowemu, lecz z drugiej strony robiąc anarchistów bandytami, sowjety schlebiały równocześnie i wolności rewolucyjnej i burżuazji. W rzeczywistości zaś nie szło o nic innego, jak tylko o pozbycie się anarchistów i wydarcie im łupu. Wszystkie zajęte przez nich „osobniaki“ rekwirował natychmiast rząd sowjecki, mający dość środków, sił i odwagi na to, aby nie poprzestać na bibelocikach, lecz wywieźć i sprzedać i najcięższe sprzęty. Dla zamydlenia oczu naiwnym władze sowjeckie, angażując oficerów niemieckich do organizowania swych wojsk, ogłosiły, iż w „osobniakach“, zajętych przez anarchistów, znaleziono broń, pochodzącą z niemieckich fabryk.
A na samym końcu gwizdnęła zatruta strzała.
Oto władze bolszewickie ogłosiły, iż badani anarchiści oświadczyli, że byli pewni, iż rozbrajają ich „polskie legjony i białogwardiejcy“, i że sowjeckim wojskom nie stawialiby oporu. Było to wymierzone oczywiście przeciw rezerwowemu pułkowi polskiemu im. Bartosza Głowackiego.

XXXVII.

Agnes długo miotała się w swej klatce, napróżno bijąc pięściami w drzwi i sypiąc najordynarniejszemi klątwami. Słyszała, jak Popiołka wychodził ze swego pokoju, jak trzasnął za sobą drzwiami. Potem przez długie godziny nie było w pobliżu nikogo.
O godzinie jedenastej w nocy światło elektryczne zgasło. Agnes ogarnęło przerażenie. Kiedy lampka elektryczna jeszcze raz na chwilę rozbłysła, ujrzała na umywalni małą świeczkę. Miała zapałki.