— Takim będziesz, królewiczu, gdy się zestarzejesz — szepce przyjaciel.
Oto niosę człowieka na noszach, pokrytego cuchnącymi wrzodami.
— Takim będziesz, gdy zachorujesz — szepce głos.
A tuż chyżo biegną ludzie z czymś, zawiniętym w prześcieradle.
— Każ im stanąć i pokazać, co niosą, ale nie dotykaj ich, bo to ludzie nieczyści! — poleca przyjaciel.
Królewicz pierwszy raz z przerażeniem patrzy w twarz trupa.
— Takim będziesz, gdy umrzesz — obwieszcza głos.
— Więc takie jest życie?
— Wszelkie życie jest cierpieniem.
— Zatem pójdę cierpieć — mówi królewicz.
W trzydziestym roku życia zostaje pustelnikiem.Mieszka w górach, w lesie. Na próżno odwiedzają go pobożni pielgrzymi; nie mówi z nimi, cały zatopiony w rozmyślaniach nad tym, jak można ludzkość wykupić z życia, które jest cierpieniem. Aż pewnego dnia znalazł odpowiedź, a wtedy wykąpał się w chłodnym strumieniu górskim, przyjął placek z miodem, który mu przyniosła jakaś kobieta, napił się mleka z jej dzbanka i wykrzyknął: — Nie będę już więcej pustelnikiem i nie będę dłużej umartwiał
Strona:Jerzy Bandrowski - Szkarłatna róża.djvu/88
Wygląd
Ta strona została przepisana.