Gdy fok jest więcej, zastawia się na nie specjalne sieci w postaci jakgdyby skrzynek plecionych bez jednego boku. Na przynętę daje się szproty. Foka wchodzi w tę sieć, a uczuwszy, że jest złowiona, zwyczajem swoim chce uciec pod wodę i w ten sposób zaplątuje się w sieć, z której się nie może wydostać.
Drugi sposób polowania jest zupełnie przypadkowy. Oto zdarza się, że wiatr złamie naraz w zatoce lody i część ich odniesie ku Helowi. Przebywające w zatoce foki, korzystając ze swobody ruchów, wychodzą sobie spokojnie na pozostałą część lodu we wiku, skąd nieraz w nocy słychać ich skowyczące szczekanie. Wtem wiatr się zmieni, i zanim foki się opatrzą, przypędzi zpowrotem całą masę lodu, zewrze ją z pozostałą i w ten sposób osadzi foki na lodzie. Spłoszone zwierzęta, nie widząc nigdzie żadnej przerębli, zaczynają rozgłośnie szczekać, czem oznajmiają się rybakom, którzy też natychmiast przypinają łyżwy do butów, uzbrajają się w pałki, „remy“ (wiosła) lub „karkulce“ (pałki do zabijania łososi), na wyścigi pędzą ku stadu, a dopadłszy go, rozpoczynają rzeź.
Jest jeszcze jeden sposób polowania na foki, o którym pomówimy później, ponieważ właśnie użyty był w tem opowiadaniu.
A teraz:
Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/318
Wygląd
Ta strona została skorygowana.