Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nagle mimowoli obejrzał się.
Wciśnięta między dwie koleżanki siedziała Kasieńka, skulona, wątła, mała jak dziecko. Jej drobna, delikatna twarzyczka uśmiechała się blado, a ciemne oczy patrzyły na Polatę z lękiem.
Uśmiechnął się do niej.
Ośmielona tem podeszła do ojca.
— Bardzo śmieszne? — zapytała.
Obaj panowie zaprotestowali z oburzeniem.
Odeszła zadowolona.
Druga sztuczka:
Prosta, ale dobra kobieta wiejska, wdowa, odziedziczyła miljony po bracie w Ameryce i robi głupstwa. Hamuje ją córka rozumna, uczennica seminarjum. Panienka wraz z koleżankami poszła na wycieczkę do lasu, gdzie zabłądziła i zasnęła. Zły duch — parodja Mefista — kłóci się o nią z Aniołem. Anioł, naturalnie, doskonały — Dwanaście biało ubranych dziewczątek prześlicznie odtańczyło balet dobrych duchów. Zgranie się, wyćwiczenie, rytm, wdzięk.
— Naprawdę, te maleństwa bajecznie tańczą! — zachwycał się Polata.
Anioł zwycięża.
I znowu Polata obejrzał się i ujrzał ciemne a przecie błyszczące ślepki, wpatrzone w niego. Drobna twarzyczka rozjaśniona była szczęśliwym, radosnym uśmiechem.