Strona:Jerzy Bandrowski - Pielgrzymi.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dowanego Gargula, który przywiązywał do drzewa biednego, zabłoconego psa, wywijającego radośnie ogonem i liżącego go po rękach.
Kowalski, dumny i pewny siebie, z dubeltówką w rękach stał w odległości kilku kroków.
Panienki, chowały się za pnie drzewa, radca pochylony naprzód i wpatrzony w „Tella", przyzywał do nogi swego Kierusia.