Strona:Jerzy Bandrowski - Pielgrzymi.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sześć polanek najcieńszych ze wszystkich, jakie były w drewutni.
Jeśli komunikat brzmiał pomyślnie i donosił o jakichś ruchach naprzód, radca ustawiał go na tle doniesień z innych frontów tak, że lśnił jak gwiazda brylantowa wśród chmur, a naszpikowawszy go własnemi komentarzami nagle stawał wobec wizji olbrzymiego zwycięstwa, o którem jednak, dziwnym zbiegiem okoliczności, on tylko jeden był poniekąd poinformowany. Wówczas niecierpliwie czekał na popołudniową kawę u Skowrońskich, przed którymi szeroko rozsnuwał swą teorję. Jeżeli wieści były złe, radca wydrwiwał Francuzów, o Anglikach mówić nawet nie chciał, z pogardą odzywał się o Rosji, a w końcu oświadczał:
— Bo co tu gadać, kochany panie Szypuła! Polityka polityką, ale Niemcom należy oddać sprawiedliwość.
— Niczego nie wolno oddawać Niemcom! — z protestował Szypuła, który jako Ślązak był nieprzejednanym „germanofobem".
— Gadaj pan sobie co pan chcesz, ale — das sind Maenner! Bo co to znaczy na przykład pruska administracja! Ta-że ja, jako c. k. urzędnik:austrjackś wiem chyba najlepiej! «
Zaś popołudniu mścił się za swe zawody i rozczarowania na Skowrońskim, w delikatnie rafinowany sposób dając mu do zrozumienia, że jest na łasce komitetu, że powinien szukać sobie zajęcia choćby mu w kabarecie albo w kinematografie śpiewać przyszło, bo się to wszystko może jednego dnia urwać. A Skowroński, przybity i przygnębiony wojną, brakiem „engagement" i obawą o to, aby mu się głos nie „zastał“, człowiek zresztą — jak ogół artystów — bezbronny i niepraktyczny, milczał i cierpiał i gryzł się tylko, bojąc się, aby go istotnie nie pozbawiono pomocy.
Dziwnym zbiegiem okoliczności, jakkolwiek układałaby się sytuacja na froncie, radca zawsze jej