Strona:Jerzy Bandrowski - Pielgrzymi.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tyle już zaniedbano, tyle czasu stracono, tak nas hamowano, tak ograniczano nasz wpływ na sprawy rosyjskie, że nie wiem...
— Jakoś to będzie! — zniecierpliwił się Niwiński. — W każdym razie zaczyna się nowa historja. Panie doktorze — zaczyna się nowe życie na całym świecie. Jak się to wszystko skończy — nie wiemy, bo teraz świat nakręcił ktoś na nowo i nie wiemy jak i jakim kluczem. Trzeba i nam jakoś się urządzić.
— Nie wątpliwie. Teraz już spokojnie będę mógł ukończyć swe pamiętniki. Nie boję się ani rewizji ani konfiskaty. Tu ładnie, posiedzę jeszcze trochę, a w jesieni drapnę do Kijowa.
Niwiński gwizdnął z cicha przez zęby, jakby zdziwiony, ale nic nie rzekł.
Przez parę dni prowadził długie i ożywione narady z Helenką, przechadzając się z nią obsychającemi, elastycznemi ścieżkami. Zajęty rewolucją Zaucha nie zauważył tego i nie uderzyło go nawet dziwne zdenerwowanie Helenki.
A tymczasem w gminach zrobiło się „larum“. Studenci biełowscy postanowili zgłosić się do dywizji polskiej, to samo Kłeczek ze swymi towarzyszami. Inni wyjeżdżali do Kijowa szukać pracy, w czem dawniej władze im przeszkadzały. To też Zaucha nie zdziwił się, dowiedziawszy się, że i Niwiński wyjeżdża.
Ale tegoż samego wieczoru Helenka oświadczyła mu, że postanowiła przenieść się do Kijowa.
— Po co? Dlaczego? Cóż tam będziesz robiła?— pytał jakby przerażony i zirytowany.
— Nie wiem jeszcze. Coś sobie znajdę. Pracowałam przedtem i mogłam się utrzymać — nie zginę i dziś. Nie myślę zagrzebywać się w gminie. To przecież nie jest żadne życie.
Była wolna, miała prawo rozporządzać sobą, Zaucha nie mógł jej nic powiedzieć. Uderzyło go nieprzyjemnie, że Helenka wyjeżdża tak nagle, po-