Strona:Jerzy Bandrowski - Osaczona i inne nowele.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

syi. Szanował zawsze jej przekonania religijne, towarzyskie, jej zapatrywania na życie, ba, nawet jej słabości, jej zamiłowanie do beletrystyki francuskiej, jej nieracyonalny, namiętny sposób czytania, a nawet — skłonność do flirtu...
Wicio zarumienił się mimowoli.
Jednakże, widok flirtującej żony musiał być dla poważnie myślącego wuja Józefa czemś bardzo śmiesznem. On miał zawsze skłonność do wyśmiewania ludzi... Kobieta flirtująca zapomina, że w oczach nieinteresowanego człowieka mogą jej zabiegi wyglądać niezbyt korzystnie, a takich rzeczy było między wujem a wujenką dużo.
Wicio słyszał od obcych w mieście, jakoby wuj Józef utrzymywał nieco poufały stosunek z niejaką panią Träncken. Znał ją. Pani Träncken, wdowa po wyższym oficerze, była osobą bardzo dobrze wychowaną, z dobrej rodziny, sympatyczną i miłą. Nie była już ani młoda, ani ładna, ale posiadała jakiś niezmiernie naturalny dźwięk i odznaczała się ujmującą wesołością. W domu jej schodzili się ludzie z najlepszego towarzystwa, młodzi profesorowie uniwersytetu, kilku starszych malarzy o wyrobionem nazwisku, uznani literaci, był to salon ludzi dowcipnych, pragnących odpoczynku i rozrywki. Mówiono, że u pani Träncken bywało czasem bardzo wesoło. Grano dość wysoko w karty, pito czasami szampańskie, w karnawale urządzano kostyumowe wieczorki. Wicio był u pani Träncken kilka razy.