Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
I.

Sprawa jest prosta:
Jeżeli ktoś nie może robić tego, co do niego należy, musi robić to, co do niego nie należy.
Niwiński był z upodobań literatem, z zawodu dziennikarzem, zaś usposobienie miał wygodnego i leniwego pantoflarza.
Byłoby niewątpliwie najlepiej. gdyby miał majątek i mógł robić to, coby się mu najwięcej podobało, to jest, przeważnie jakieś kunsztownie obmyślane a efektowne „nic“. Byłby wtedy szczęśliwy i nie przeszkadzałby ludziom.
Ponieważ to się zrobić nie dało, powinien był przynajmniej siedzieć cicho w jakiejś redakcji i tłumaczyć ładnym stylem ciekawe kawałki z pism zagranicznych.
Tymczasem wielka wojna zaczęła wyrabiać z nim takie komedje, że, chcąc nie chcąc, musiał ingerować osobiście. Ponieważ los zwolnił go od olśniewania współczesnych heroizmem i świetnością swych czynów orężnych, przeto Niwiński ograniczał się przez pewien czas do spiskowania w Kijowie z Czechami przeciw swej rodzonej Austrji. Robił to z takiem powodzeniem, że kiedy Niemcy wkroczyli na Ukrainę, musiał zmykać do Moskwy, na łasce losu pozostawiając żonę z kilkumiesięcznem dzieckiem u piersi. Dotknięty tem do żywego