Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W gruncie rzeczy obie strony niezbyt były pewne swych sił i dlatego wolały uniknąć zatargu. Czechom było to niezmiernie na rękę. W ten sposób sprawa została załatwiona na razie ku obopólnemu zadowoleniu, jako że obie strony do boju się nie rwały, Syzrańczycy zaskoczeni, zaś Czesi niespokojni trochę o most syzrański i śpieszący się za Wołgę.
Nie stanął im jednakże nikt na drodze i pociąg pancerny, jadący wciąż w przedniej straży, nie natrafił na żaden opór. Przeto Czesi natychmiast obsadzili most i wzięli pod obstrzał działowy całą okolicę — działa znaleziono w Penzie — kontrolując bacznie ruch na rzece. Przeprawa przez Wołgę była zapewniona.
Wówczas dopiero ogarnęło Czechów radosne rozrzewnienie. Więc przecie historja nie zdradziła, więc przecie udało się, więc przecie postawili na swojem! Sami przed sobą bali się zdradzić z tem uczuciem, starali się utrzymać powagę i spokój, ale z min, sztucznie obojętnych widać było, że ich duma rozsadza. „Sława nam:“ — wołali od czasu do czasu z silnym akcentem na „nam”. Wiedzieli, że czynów ich bolszewicy nie będą mogli utrzymać w tajemnicy, a zatem, że cały świat pisać o nich będzie i mówić, bo to już chyba pierwszorzędna senzacja: Największy w Europie most w głębi Rosji obsadzony przez wojska czeskie, wojska narodu, który państwa własnego niema! Chciwi sławy i chełpliwi, jak wszyscy Słowianie promienieli dumą. Od tej chwili Wołga stała się tym żołnierzom droga, omal że nie na równi z Wełtawą lub Łabą.