Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/378

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nego“, tułającego się począwszy od gościnnych arystokratów rosyjskich, a skończywszy na gościnnych a chciwych jego wykładów „Domach Polskich“, Ludzie, którzy pracowali w Komitecie Wojennym, przynajmniej za moich czasów, t, j. do jesieni r. 1918, nie byli spekulantami i wogóle, jeśli pod jakim względem drugim ustępowali, to raczej pod względem sprytu na polu praktycznem. A już o bolszewizmie w łonie komitetu mówić mogli chyba ci, którzy go chcieli oczernić, lub którzy za odezwanie się „bracie poruczniku!“ bili żołnierza w zęby! Bolszewizm mógł się zakraść do Komitetu tylko wówczas, kiedy go zaczęła na swój sposób reorganizować Komenda. Nie wie też p. Dyboski o tem, że wichrzeń tych nie byłoby, ponieważ jeden z członków P. K. W. został mianowany Komisarzem Rządu Polskiego na Syberji, ale donoszacą mu o tem depeszę wręczono mu dopiero wówczas, kiedy już ze wszystkiego zrezygnował i ustąpił.
Krótko mówiąc: Polski Komitet Wojenny na Syberji stworzył rząd i wojsko; warcholstwa go obaliły, a wojsko samo rady sobie dać nie mogło i zginęło. Mogło było wrócić do kraju.
Wyznaję, że po znalezieniu w krótkim ustępie, odnoszącym się do poruszonych tu spraw, tyle błędów, niedokładności, sądów powierzchownych a niesprawiedliwych i nieznajomości rzeczy, nie moglem nabrać zaufania i do innych wyroków, jakie p. Dyboski w swem dziełku feruje.
Poświęciwszy trochę więcej miejsca komentarzom niezbędnym do wyjaśnienia akcji na Syberji, zaznaczę też, iż aż nadto dobrze świadom sobie