Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czekaj, czekaj, niech-no tylko porosnę trochę w siły, już ja Czechom pokażę!
Niwiński aż oniemiał.
— Co im pokażesz? Co? — wyjąkał po chwili. — Zaco? Dlaczego?
A potem dodał:
— Ej, majorze, uważaj! Z Czelabińska do Krakowa daleko. Trudno będzie się obejść bez przyjaciół! Żebyś się gdzie nie zasiedział po drodze!