Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powiało dziwnym chłodem. Dzień, dotychczas słoneczny i bardzo piękny, jakby przygasł, niebo na zachodzie poszarzało, drób zaniepokojony, jak przed burzą, zaczął się tulić w osłoniętych przed wiatrem kątach, morze pociemniało.
— Co to się dzieje, Dawidzie? — spytałem zaniepokojony.
Spojrzał ku zachodowi, podumał chwilę, jakby chcąc się upewnić, że się nie myli, wyjął z ust krótką fajeczkę i rzekł:
— To idzie od westu „tamcza”, czarna chmura. Niesie doukę (mgłę), ale to zaraz przejdzie. Prędko idzie!
Chmura waliła w stronę półwyspu, w oczach powlekając zatokę gęstym, czarnym tumanem, od którego szedł przenikliwy ziąb. Po upływie kilku minut mgła kurzyła się już z dachów, kłębiła się na placu przed kościołem i toczyła się ku lasowi, o który się oparła.
Pobiegłem na strąd, ciekawy, czy mgła przesiąknie przez las, czy uwikła się wśród drzew.
Morze przygasło, ale podobnie jak i strąd, było jeszcze zupełnie czyste. Na szlaku widać było kilka parowców.
Chwila — a z poza wydm wytoczył się przez góry pierwszy ciemno-popielaty zimny tuman, po nim drugi, trzeci. Wkrótce strąd upchany był, jak watą, gęstą, zimną mgłą, która teraz wylała się na morze i pomknęła przez nie z taką szybkością, że zanim upłynęła minuta, już statki na szlaku zaczęły dawać syrenami sygnały jak podczas mgły.
Trwało to kilka godzin, poczem niebo znowu wyjaśniło się, mgła zniknęła i powróciła pogoda.
W kilka dni nowa sensacja. Wisła, gdzieś silnie wezbrawszy, zabrała mnóstwo desek z nadbrzeżnych tartaków, całe masy łoziny, drzew z korzeniami powyrywanych, nawet kilka chałup, i to wszystko wepchnęła na Małe Morze, którego powierzchnia pokryła się tak gęsto deskami, iż można było po nich suchą nogą zajść daleko od brzegu
Rozumie się, zapomniano o niewodach, a wszystko rzuciło się łapczywie na „bity” — jak się takie skarby, przez wodę przyniesione, w języku rybackim nazywają.
„Bity” to słabość rybaka. Każdy rybak namiętnie lubi te dary morza, a są i tacy, którzy połowom bitów oddają