Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z przerażeniem patrząc na krwawą chmurę, wiszącą nad miastem.
— Nie śmierć! — zaprzeczył stary „riksza“ — wiem, widziałem... Kiedyś jak byłem młody, chodziłem z karawanami do Urgi... Widziałem. Słupy czerwone chodzą po pustyni i straszą wielbłądy i jaki...
— Więc to z Wielkiej Pustyni tak się krew kurzy?
— Tak. Z Wielkiej Pustyni krwawa chmura idzie na świat.