Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Opuszczasz mnie! — wyjąkał zaskoczony Wei-hsin Yang.
— Bracie mój! Jesteśmy obaj obywatelami gościńca, żebrakami. Bieda moja obciąża barki twoje, twój głód trawi moje wnętrzności! Czyż nie będzie nam lżej, kiedy każdy będzie myślał tylko o sobie? Już biegnę, dostojny i łaskawy panie! — Czi-Fang mnie woła! — Już biegnę!
Tak na brzegu nieznanej rzeki, w zmrokach zapadającej nocy Wei-hsin Yang pozostał sam.