Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

o ukradzionej sztuce jedwabiu, o Duniaszy, a wreszcie o rozkładzie domu. Niezgrabną ręką lecz dokładnie narysował sytuację, jak najszczegółowsze dane podając nie tylko co do samego domu, lecz jego otoczenia a przedewszystkiem co do możliwości przedostania się doń przez ogrody i nizkie przybudówki z pewnej, na pierwszy rzut oka dość oddalonej ślepej a w nocy zupełnie pustej i ciemnej uliczki.
Ciemną nocą na dachach nie zauważą a ziemia twarda, śladów też nie będzie — zakończył swój wykład.
„Profesor“ w milczeniu wziął portfel Yi-hang Mao, odliczył połowę pieniędzy i wręczył je Wei-hsin Yangowi.
Kiedy wieczorem przyszli towarzysze Wei-hsin Yanga, „chodja“, w ostatnich czasach przygnębiony i prawie rozpaczający, spał mocnym, zdrowym snem. W sali czuć było ostry zapach opium, zaś ktoby mógł wglądnąć w sny śpiącego, ujrzałby je pełne krwawej i dzikiej świetności, jak czerwone opowiadania o wielkich czynach sławnych rozbójników i piratów.
W kilka dni później „chodja“ znowu pojawił się w okolicy białego dworku. Krążył dokoła niego tak natrętnie i uparcie, że aż to zwróciło uwagę. Prawie cały dzień zeszedł mu na tem, zaś gdy